poniedziałek, 18 lutego 2013

All mine



All stars may shine bright
All the clouds may be white
But when you smile
Ohh how I feel so good
That I can hardly wait

To hold you
Enfold you
Never enough
Render your heart to me

All mine...
You have to be
From the cloud number nine
Danger starts the sharp incline
And such sad regrets
Ohh as those starry skies
As they swiftly fall

Make no mistake
You shan't escape
Tethered and tied
There's nowhere to hide from me

All mine..
You have to be

Don't resist
We shall exist
Until the day I die
Until the day I die

All mine...
You have to be ***

Sobotni poranek lsnil silnym wiosennym sloncem, ptaki nagle przebudzone jasnymi promieniami podnosily glosna wrzawe. I nagle wydalo mi sie, ze uslyszalam w ich szczebiocie zew morza... Slyszalam cichy mruk fal delikatnie oblizujacych brzeg inkrustowany malzami o lsniacych muszlach i otulony butelkowo zielonym wlosem wodorostu, z wplecionymi lsniacymi babelkami powietrza.

Zew morza...Zawsze go czulam. Kiedy bylam mala dziewczynka, mama mowila, ze po morskiej podrozy statkiem, kiedy bylam ledwo zarysem siebie wtulona w cieple lono, tak mi zostalo. Ze mimo, iz corka gorala, mam morze we krwi. A przynajmniej jego pomruk...

W dziecinstwie pomiedzy prawie corocznymi wakacjami nad Baltykiem, snilam sny o morzu... Bieglam 
w kierunku wydm, wspinalam sie goraczkowo po schodach prowadzacych na plaze i nagle u szczytu uderzal mnie zapach i dzwiek fal, uderzajacych o brzeg i zalewal mnie nagly spokoj. Spokoj na miare tego w lonie. Cieply, dobry i przyjazny spokoj, ktory czuje tylko dziecko wtulone w mame.



Doroslam, swiat dookola mnie zaczal mowic innym jezykiem, Baltyk zmienil sie we wszechotaczajaca wielka wode, ale to uczucie spokoju pozostalo. Morze nadal wzywa mnie, jak zaklete przynajmniej raz w roku, przynajmniej na kilka godzin. Komfortowe uczucie bliskosci sprawia, ze nie tesknie tak mocno za groznym Baltykiem. 

Tesknie za to za szumem fal, bo kaprysne wody otaczajace Wyspe nie lubia byc ogladane, wciaz obrazone chowaja sie przed ludzkim okiem. Uciekaja od brzegu na wiele kilometrow, pozostawiajac osamotnione piaski i kamienie na dlugie godziny. Zapach jednak pozostaje, niezmienny zapach morza; mokry i slony wypelniajacy spragnione pluca odwiecznym spokojem. 

Ale jest jeszcze mgla. Mgla o jakiej mozna tylko zamarzyc wedrujac po baltyckich wydmach. Mgla gesta jak krem, koloru karmelu. Mgla, ktora szczelnie zaslania swa gruba zaslona caly swiat przed nami. Ta mgla to nie zart. Jest wszechogarniajaca, lecz nie przytlaczajaca. Jest przytulna. Jak lono matki. Jestem w niej zakochana miloscia bezkrytyczna, bezwarunkowa i dalabym jej sie poniesc na koniec swiata. Fog, my Love...


Portishead to male nadmorskie miasteczko tuz obok Brystolu w hrabstwie Somerset. Posiada ono dluga historie portu rybackiego, a jego zagadkowa nazwa oznacza port u wejscia rzeki (ang."port at the head of the river"). Jak kazde rybackie miasteczko posiada doki, ktore zostaly przemienione w luksusowa dzielnice 
z pieknymi, malymi mieszkankami, ale takze jedna z pierwszych napedzanych weglem, stacji elektrycznych, ktora powstala juz w 1926 roku. I tyle o Portishead. Nie wiecej, nie mniej.

Jest jeszcze angielska grupa Portishead pochadzaca z oddalonego o 8 mil Brystolu. Trip hopowa muzyka 
o hipnotyzujacych wlasciwosciach towarzyszyla mi w mlodosci w nadbaltyckich wedrowkach, a w ostatnia sobote zabrala mnie do zrodla tej, od dawna fascynujacej mnie tajemniczo brzmiacej nazwy. 
I zrozumialam... Ta mgla, cisza musialy byc nieoceniona inspiracja dla artystow. W mojej wyobrazni slysze glos Beth, niczym syreni spiew, przedostajacy sie przez sklebione zaslony mgly, probujacy zwabic zagubionego wedrowca w glebiny niewidocznego przez gesta mgle morza...





*** "All mine" - utwor Portishead z albumu Portishead z 1997 roku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz